- Michał, możemy pogadać? –
zapytałam, kiedy po kilku sygnałach usłyszałam zaspane „Halo”.
- Ania? Dlaczego dzwonisz w
środku nocy? – zaczął zadawać pytania.
- Nie mogę spać, pójdziesz ze mną
na spacer? Za 15 minut przed szpitalem? – tym razem to ja nie dawałam Mu dojść
do słowa.
- Ok, ale.. – zaczął, ale znów
szybko Mu przerwałam.
- To do zobaczenia – wyszeptałam
i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Wciągnęłam na siebie dresy, założyłam ciepła
kurtkę i najciszej jak tylko mogłam wyszłam z ciepłego mieszkania, na chłodne,
nocne powietrze. Wojtkowi nic nie powiedziałam, nie obudziłam Go. Zmierzałam
pod miejsce spotkania, ciemnymi, wypustoszanymi ulicami. Kiedy dotarłam pod
szpital, zobaczyłam, że Misiek już na mnie czeka. Widząc Jego zatroskaną minę,
łzy same popłynęły po moich policzkach, a On nic nie mówiąc mocno mnie
przytulił. Szliśmy w ciszy, żadne z Nas nie odważyło się powiedzieć ani słowa.
W końcu przerwałam ciszę.
- Michał, ja chcę mieć dziecko –
powiedziałam prosto z mostu.
- Ale poczekaj, od początku mi
wszystko opowiedz, skąd ten pomysł, co na to Wojtek – odpowiedział spokojnie, a
mnie zaczęło udzielać się Jego opanowanie – Chodź wejdziemy tutaj, do tego
baru, jest otwarty całą noc – dodał, wprowadzając mnie do nie dużego pub’u,
gdzie zamówiliśmy herbatę. Opowiedziałam Mu wszystko od początku, jak się
pogodziliśmy, jak byliśmy u Mariusza i Pauliny, o mojej rozmowie z Nią, i w
końcu o tym, że Wojtek nie chce teraz dziecka.
- Aniu, posłuchaj, z tego co
mówisz wynika, że On nie powiedział ci, że nie chce dziecka, ale że musi to
wszystko przemyśleć. Nie możesz do tego aż tak emocjonalnie podchodzić. Pytasz
mnie o radę, więc Ci powiem, żebyś wrzuciła na luz. Dajcie sobie czas, zobacz
jeszcze nie dawno byliście pokłóceni, nie wierzyłaś, że może być jeszcze
dobrze, a teraz zobacz, wszystko jest jak dawniej. Jest sezon ligowy, zaraz
zaczną się wyjazdy na mecze, zobaczysz jak to jest, jak jest ciężko. Jesteś
niedługo po studiach, dopiero zaczęłaś obie prace. Przemyśl to wszystko, jeśli
zdecydujecie się na dziecko teraz, to będziesz musiała się liczyć z tym, że
będzie ciężko, rok, może dwa przerwy w pracy, a potem znowu wszystko od nowa
będziesz musiała zaczynać – skończył swój moralizatorski wywód, a ja myślałam.
Nic nie mówiłam, tylko myślałam, że On może mieć rację, że muszę poczekać, aż Wojtek
będzie gotowy na rozmowę.
- Dziękuję Michał, nawet nie
wiesz, ile ta rozmowa, to spotkanie dla mnie znaczyło – powiedziałam i
pocałowałam Go w policzek – Do zobaczenia na treningu – dodałam i ruszyłam do
domu, teraz już pewna, że nie mogę rozpaczać i gniewać się na Wojtka, tylko
poczekać, aż On będzie gotowy na rozmowę. Kiedy z powrotem wślizgiwałam się do
łóżka, Wojtek się obudził.
- Która godzina? – zapytał.
- Jeszcze możesz spać, kochanie –
powiedziałam, po czym wtuliłam się w ukochanego, już teraz nie mając problemów
z uśnięciem.
Dzień rozpoczął się dla mnie
bardziej pozytywnie niż minęła mi noc. O 9 wyszliśmy z Wojtkiem na trening. Z
jego kostką było coraz lepiej. Badałam ją dzisiaj razem z Olkiem i doszliśmy do
wniosku, że może już powoli wdrażać się w indywidualne treningi. Dzisiaj po
treningu odbyła się odprawa techniczna, gdyż w piątek po pierwszym treningu
wyjeżdżamy do Rzeszowa. To będzie mój pierwszy mecz, na dodatek wyjazdowy. Jadę
tam bez mojego mentora, także jestem rzucana na głęboką wodę. Niesamowicie się
denerwuję, lecz nie daję po sobie tego poznać, ale mimo nerwów wydaje mi się,
że dam sobie radę. Wojtek pojedzie razem
z nami, ale nie będzie grał. Taką decyzję podjęliśmy – my, czyli cały sztab.
Chcemy, aby drużyna się umacniała, żeby pomiędzy chłopakami nawiązała się więź
emocjonalna, dlatego nawet kontuzjowani zawodnicy jeżdżą na mecze wyjazdowe.
Przez wyjazd i przez to że nie będzie mnie przez cztery dni w Bełchatowie,
muszę trochę dłużej i bardziej intensywnie popracować w szpitalu. Czas do
piątku mija mi niesamowicie szybko, żyję praktycznie tylko szpitalem i klubem,
a na sen pozostaje bardzo niewiele czasu. W piątek rano przyjeżdżam ze szpitala
do domu, biorę prysznic, pakuję klubowe rzeczy i razem z Wojtkiem ruszamy na
halę. Kiedy po treningu chłopaki idą do szatni się wykąpać, ja razem z Olkiem
zapakowuję wszystkie niezbędne nam rzeczy do postawienia chłopaków na nogi po
meczach w Rzeszowie do autokaru. Po około pół godziny, dosłownie padam nieżywa
na jedno z siedzeń w autokarze.
- Ej, a jak coś się jej stało? –
usłyszałam, jakby przez mgłę.
- Nie no coś ty, pewnie tylko śpi
– powiedział drugi głos.
- Ty, Maciek, może zawołaj kogoś.
- Stary, kogo mam Ci zawołać? –
dopytywał się nieznajomy.
- Idź po Olka albo po Nawrockiego
– stwierdziła pierwsza osoba.
- Karol, Muzaj, co Wy tu robicie?
– rozpoznałam głos Wojtka.
- Nie no nic, po prostu
zastanawiamy się co się stało naszej nowej pani doktor – powiedział, chyba,
Karol.
- Jak to, co się stało? Aneczko –
zwrócił się tym razem do mnie – Aniu, kochanie – potrząsnął moim ramieniem, a
ja bardzo niechętnie otworzyłam oczy – Wszystko w porządku słoneczko?
- Tak, tak, po prostu, przynieś
mi mocną kawę, dobrze Wojtuś? – poprosiłam, a ten szybko wyskoczył z autokaru –
A wy co tak stoicie, nie widzieliście zmęczonego człowieka? – zwróciłam się do
chłopaków.
- Nie no, pani doktor, bo to
wyglądało strasznie i przerażająco, pani
tak padła i nie wstawała i się wystraszyłem, więc zawołałem Karola – tłumaczył
się młody Muzaj.
- Po pierwsze, Ania, mam na imię
Ania – uśmiechnęłam się ciepło do Maćka – a po drugie, dziękuję za troskę, po
prostu, ostatnie dni, dały mi nieźle popalić i od jakiś 36 godzin nie śpię, bo
przed waszym treningiem miałam całonocny dyżur i dlatego tak padłam, ale jak
wypije kawę, którą ma mi zaraz przynieść Wojtek, to będzie dobrze – powiedziałam
i kazałam wracać chłopakom na swoje miejsca, bo zaraz będziemy ruszać.
Po wypiciu mocnej kawy i paru godzinach snu w
drodze, od razu czułam się lepiej. W Rzeszowie byliśmy koło godziny 19, więc po
szybkim zakwaterowaniu w hotelu ruszyliśmy na kolację i krótki wieczorny
trening. W pokojach byliśmy dopiero po 22. Ja swój dzieliłam z Olkiem, gdyż nie
wypada, aby zawodnik i członek sztabu byli w jednym pokoju, mimo, iż wszyscy
wiedzieli, że jesteśmy z Wojtkiem parą. Kiedy dowiedział się z kim będę w
pokoju, od razu zrobił się bardzo zazdrosny.
- Kochanie, przecież to jest
tylko Olek, dajże spokój – tłumaczyłam Mu jak małemu dziecku – Myślałam, że mi
ufasz, w życiu bym Cię nie zdradziła – powiedziałam, tym razem używając
mocniejszych argumentów.
- Ależ, ufam Ci, po prostu nie podoba
mi się to, że będziesz wieczorem z Olkiem w jedynym małym pokoju, wolałbym, ja
mieszkać z Tobą – powiedział, całując mnie namiętnie.
- Wiem, że byś wolał, ja też bym
wolała, ale jesteśmy w pracy i niestety musimy zachować profesjonalizm –
powiedziałam i zepchnęłam Go z mojego łóżka, gdyż usłyszałam, że mój
współlokator wchodzi do pokoju.
- To może ja Wam nie będę
przeszkadzał – powiedział fizjoterapeuta i chciał wyjść z pokoju.
- Nie, no coś Ty, Wojtek już
wychodzi, poza tym to też Twój pokój – zwróciłam się do Olka, po czy dodałam do
ukochanego – Misiu, zobaczymy się jutro, wyśpij się – po czym cmoknęłam Go w
policzek.
- Dobranoc – odpowiedział i z
miną obrażonego dziecka wyszedł z pokoju, a my widząc to wybuchliśmy gromkim
śmiechem.
- Gdybyś porozmawiała z Jackiem,
to może zgodziłby się, żebyście mieszkali w jednym pokoju, w końcu Wojtek nie
będzie grał w tych meczach. No i ja wiem jak to jest na początku związku,
ludzie wtedy potrzebują bliskości – powiedział siadając na swoim łóżku.
- A wtedy z kim ty byś był w
pokoju, co? – zadałam retoryczne pytanie – Poza tym bliskość bliskością, ale ja
chcę się w końcu wyspać – powiedziałam, po czym zaczęłam rozpakowywać moją
walizkę.
- Wojtek nie daje Ci po nocach
spać, no nie ładnie, chyba trzeba z nim porozmawiać, żeby naszej pani doktor
nam tak nie męczył – zaśmiał się Olek.
- Chciałabym, żeby było tak jak
mówisz, wiesz? Moje niewyspanie bardziej wynika z faktu nocnych dyżurów w szpitalu i chyba mojej nadgorliwości –
powiedziałam, ziewając.
- Dobra, to leć się pierwsza
kąpać i do łóżka, a jutro jak nie będzie z chłopakami dużo roboty, to zrobię Ci odprężający masaż, bo widać, że cały czas chodzisz spięta i poddenerwowana - stwierdził z troską w głosie.
- Jesteś wspaniały, dziękuję –
rzekłam entuzjastycznie i pobiegłam do łazienki, aby jak najszybciej położyć
się do łóżka i oddać się w objęcia Morfeusza.
_______________
Enjoy ;)
Enjoy ;)
Misiek, Piter, Zibi, Paul i "Matt za piękny na ten świat" zaprasza na niedawno powstały blog : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńZaręczny jak z filmu akcji, przeprosiny o której marzy każda z Nas, wielka zgrana paczka przyjaciół, prawdziwa miłość, ale także ta nieszczęśliwa - to wszystko co można tu znaleźć.
Teraz chcę wprowadzić jeszcze jakiegoś bohatera, może masz jakiś pomysł, kto by to mógł być ? Czekam na Twoją propozycję ! Zapraszam Cię jeszcze raz bardzo serdecznie ! :)
PS. Przepraszam za spam, ale nie widzę zakładki :)
Dzięki za podesłanie linka ;) Naprawdę bardzoo podoba mi się to opowiadanie! :D czekam na kolejny! <3 Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńHeroiczność czwarta- Stan zdrowia Łucji z godziny na godzinę diametralnie się zmienił. Przy niej dziwnym zbiegiem okolicznośći pojawił się młody przyjmujący Skry. Co z tego wynikło? Czemu Łucja 'pluje' krwią? Czy młoda dziewczyna wyjdzie z tej opresji cało? Wszystkiego dowiesz się w nowym rozdziale na którego serdecznie zapraszam heroicznanaiwnosc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anka,
(PRZEPRASZAM ZA SPAM, U CIEBIE NADRABIAM)