niedziela, 6 października 2013

Rozdział 16.

Wyspana obudziłam się już o szóstej. Zdecydowanie odpoczęłam i byłam gotowa na wielki dzień. Dopiero o 17 gramy na Podpromiu, a ja już odczuwam zdenerwowanie i niepokój. Po cichu wstaję i przebieram się w dres, wszyscy śpią, a ja muszę coś ze sobą zrobić, bo zwariuję w oczekiwaniu na śniadanie, które ma być dopiero o 9. Postanawiam trochę pobiegać, może moja kondycja nie jest za dobra, ale myślę, że z godzinę dam radę. Na dworze jest dosyć chłodno, jednak to mnie nie zniechęciło, szybko wyszłam z hotelu i zaczęłam poranną przebieżkę. Nie znam Rzeszowa, jednak po chwili biegu zauważyłam ogromny park, wręcz idealny dla biegaczy. Zamyślona truchtam cały czas przed siebie, gdy w pewnym momencie ktoś mnie potrąca, a ja przewracam się na betonową ścieżkę.

- Nie możesz uważać jak biegasz! – prawie krzyczę.
- Przepraszam, ale to chyba pani myśli o niebieskich migdałach – powiedział nieznajomy i uśmiechnął się niewinnie. Miałam odejść nie mówiąc słowa, ale nagle zdałam sobie sprawę z tego z kim rozmawiam.
- Ale pan też mógł uważać – nie dawałam za wygraną – no cóż, najważniejsze, że nic nam się nie stało, przyjemnego joggingu i do zobaczenia – powiedziałam i czym prędzej ruszyłam w przeciwnym kierunku.
- Ale, niech pani poczeka… - usłyszałam coraz cichszy głos, jednak nie zatrzymałam się, gdyż miałam 100% pewność, że jeszcze dzisiaj spotkam tego człowieka…

Zmęczona fizycznie, ale wypoczęta psychicznie wróciłam do hotelu, gdzie ku mojemu zdziwieniu wszyscy byli na nogach, weszłam spokojnie do pokoju, a tam połowa siatkarzy i chyba cały sztab.

- Cześć – powiedziałam – A co tu takie zbiegowisko? – zapytałam.
- Jesteś, całe szczęście – powiedział Wojtek i mocno mnie do siebie przytulił – Tak się martwiliśmy – dodał.
- Czy ktoś może mi wytłumaczyć, co tu się dzieje? – spytałam coraz bardziej zirytowana sytuacją.
- Obudziłem się, a Ciebie nie było, strasznie się zdenerwowałem, że Ciebie nie ma, myślałem, ze ktoś Cię porwał czy coś  - zrelacjonował Olek.
- Byłam zwyczajnie pobiegać, nie potrzebnie się martwiliście – powiedziałam, patrząc na wszystkich po kolei.
- No dobra, jak zwykle nieporozumienie, jak nie żarty Winiara to głupota Olka, świetnie… -powiedział załamany trener – przepraszam Cię Aniu, naprawdę, jesteś dorosła przecież, możesz wychodzić kiedy chcesz, jeszcze raz przepraszam Cię za to całe zamieszanie – wskazał ręką na wszystkich i skierował się do wyjścia.
- Nie no, Jacek, nie ma sprawy, zdarza się – zaśmiałam się – następnym razem zostawię kartkę. Noooo dobra, a teraz możecie już iść do siebie, dzięki za troskę – wszyscy, mówiąc mi, jak to cieszą się, że nic mi nie jest wyszli z pokoju, oprócz mojego współlokatora i Wojtka, który zajął miejsce w moim łóżeczku. Nie chcąc się kłócić z nim z samego rana, zignorowałam go i poszłam pod prysznic. Później było szybkie śniadanie i poranny trening chłopaków. Nie powiem, wynudziłam się, gdyż na szczęście nikomu nic nie było. Pomogłam Olkowi przykleić parę tejpów i to wszystko. Wiadomo początek sezonu, jeszcze nie ma żadnych kontuzji. Kiedy chłopaki ćwiczyli ustawienia i omawiali jakąś taktykę, ja udałam się w poszukiwaniu automatu z kawą. Połącznie Zawiłych korytarzy na Podpromiu i mojej „świetnej” koordynacji w terenie nie jest niczym dobrym. Chociaż znalazłam to cudowne urządzenie to nie miałam zielonego  pojęcia jak mam wrócić do hali. Usiadłam więc na jednym z plastikowych krzeseł i w spokoju piłam moją espresso. Chwilę później ku mojemu wielkiemu zdziwieniu korytarzem zaczęli przechodzić zawodnicy Resovii. „Nieuniknione nastąpi wcześniej niż myślałam” – pomyślałam, kiedy zobaczyłam Go, idącego w moją stronę.

- O proszę, znowu się spotykamy – powiedział, ładnie się uśmiechając – A co pani tu robi?
- Piję kawę – odpowiedziałam lakonicznie.
- Jestem Krzysztof – powiedział – A pani?
- Ania. Jak pan taki miły, to może pomógłby mi pan? – zapytałam.
- Z przyjemnością. Ale proszę mi mówić po imieniu – i  znowu posłał w moją stronę zniewalający uśmiech.
- A więc Krzysiu, którędy dojdę do hali, bo aż wstyd się przyznać, ale zgubiłam drogę.
- Hala powiadasz – wstał i pociągnął mnie za rękę – To chodźmy. A tak właściwie, to jeszcze raz przepraszam Cię za rano, naprawdę nie chciałem, mam nadzieję, że dobrze się czujesz? – spytał, a ja przytaknęłam – Może będziesz miała ochotę wyskoczyć wieczorem na jakąś kawę, w ramach rekompensaty oczywiście. Tylko wiesz, tak dopiero po meczu. A w ogóle, co ty tutaj robisz? Będziesz na meczu? – zadawał mnóstwo pytań, nie dając mi przy tym dojść do słowa.
- Na meczu będę. Oooo trafiliśmy – ucieszyłam się, kiedy wchodziliśmy do hali – No ja tak jakby tu pracuję, jestem lekarzem Skry – powiedziałam, machając w stronę graczy. Kiedy spojrzałam na Igłę zauważyłam ogromne zmieszanie na jego twarzy.
- Serio? Tak młoda, piękna… - nie zdążył dokończyć, bo podszedł do nas Mariusz i Michał, żeby przywitać się z kolegą.
- Cześć stary, co Ty nam Ankę podrywasz, co? Jak tam u Ciebie? – zapytał Wlazły, ściskając przy tym Krzysia.
- Ja, podrywam? – dobry humor już wrócił mojemu wybawcy – Ja tylko pomagałem pięknej pani, gdyż zgubiła drogę do hali.
- Ania, naprawdę? – Winiar zaczął się ze mnie śmiać.
- Dobra, dobra, panie Winiarski, zobaczymy jak Ty zapomnisz czegoś z hotelu – powiedziałam do niego.
- Ok, ok, już nie będę – obiecał – Ale Igła, opowiadaj co u Ciebie? Co u Iwony?
- Wiecie co, chłopaki, to jest rozmowa na kiedy indziej – odpowiedział nieco zmieszany – Muszę spadać, bo zaraz my zaczynamy trening, do zobaczenia – powiedział i szybko udał się do szatni.
- Coś chyba im się nie układa – powiedział jakby do siebie Mariusz.
- Już skończyliście? – zapytałam, aby zmienić temat.
- Tak, tak, Wojtek Cię szukał, poszedł przed halę, więc lepiej żebyś do niego poszła, bo będzie się martwił – powiedział Winiarski.
- Dzięki, to lećcie się przebierać, spotkamy się w autokarze – stwierdziłam i poszłam w stronę wyjścia.

- Tylko się nie zgub – krzyknął za mną Michał, lecz ja Go zignorowałam i czym prędzej wyszłam z hali.

_________________
Na miły początek poniedziałku :)
Kolejny już niedługo. Dziękuję za miłe komentarze, naprawdę mnie motywują, wiem przynajmniej, że ktoś "to coś" czyta ;)

1 komentarz:

  1. Naprawdę bardzooo podoba mi się jak piszesz! :D zniecierpliwością czekam na kolejny ;) Pozdrawiam ;* + zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń