Szybko wpadłam do mieszkania i
ujrzałam kłócących się chłopaków. Stali blisko siebie i gdybym nie wkroczyła do
akcji, to pewnie doszłoby do rękoczynów.
- Co się tu dzieje? – zapytałam głośno,
chcąc ich przekrzyczeć – Natychmiast się od siebie odsuńcie – dodałam stanowczo.
- Masz się natychmiast stąd
wynieść – powiedział Wojtek do Haina, znacząco gestykulując – Nie będę z Tobą
mieszkał pod jednym dachem.
- Myślałem, że jesteśmy kumplami –
wytknął Mu Piotrek.
- Ej, spokój. Nikt się nie będzie
wyprowadzał, dopóki nie będę wiedziała, o co tu chodzi – zdenerwowałam się,
chociaż domyśliłam się, o co może chodzić – Usiądźmy wszyscy przy stole i na
spokojnie porozmawiajmy – powiedziałam do chłopaków. Widziałam, że nie mają na
to najmniejszej ochoty, ale postanowiłam wykorzystać swój talent pedagogiczny.
- Aniu, powiedziałem Mu o
wszystkim – zaczął spokojnie Piotrek, patrząc na mnie.
- ALE JAK TO?? – krzyknął Wojtek,
wstając z krzesła – O WSZYSTKIM WIEDZIAŁAŚ? WIEDZIAŁAŚ, ŻE ON PIEPRZYŁ SIĘ W
TYM MIESZKANIU Z JAKIMŚ INNYM FACETEM? – podszedł do mnie, ze złością patrząc
mi w oczy. Zaczynałam się Go bać.
- Uspokój się! – powiedziałam stanowczo,
również wstając z miejsca – Tak, o wszystkim wiedziałam i jakoś nie widzę w tym
problemu – dodałam, a Wojtek roześmiał mi się prosto w twarz – To ja namówiłam
Piotrka, żeby Ci o wszystkim powiedział, bo byłam przekonana, że jesteś
bardziej tolerancyjny – wytknęłam Mu.
- Ja nie mam zamiaru tego
tolerować, On ma się wyprowadzić, nie będę z Nim mieszkał. Tyle lat się przyjaźniliśmy,
na mnie też miałeś ochotę? – zapytał złośliwie środkowego.
- Nie znałam Cię od tej strony,
Wojtek – powiedziałam już znacznie spokojniej – radzę Ci to wszystko
przemyśleć, bo nie wiem czy ja chcę być z kimś takim.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam
do Naszej sypialni, w celu spakowania swoich rzeczy. Wyciągnęłam walizkę i
wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze drobiazgi i trochę ciuchów. Przez kilka dni
pomieszkam w szpitalu, a potem może znajdę sobie coś małego. Pakując się,
słyszałam jeszcze krzyki z kuchni, ale nie zwracałam na to uwagi. Tak strasznie
mnie Wojtek rozczarował. Nie spodziewałam się po Nim takiego zachowania. Kiedy
patrzył na mnie tym wściekłym wzrokiem, zaczęłam się go bać, co jeśli i na mnie
się kiedyś tak zdenerwuje, uderzy mnie? Przecież jest dużo silniejszy, większy?
Dręczyły mnie te wątpliwości. Nie czekając dłużej zabrałam swoją walizkę i ruszyłam
w kierunku drzwi wyjściowych. Już je otwierałam, kiedy złapał mnie za rękę.
- Proszę Cię, nie wyprowadzaj się
– powiedział błagalnie.
- Nie – odparłam stanowczo –
Muszę to wszystko przemyśleć i Tobie też radzę to zrobić. Spotkamy się jutro na
treningu i wieczorem u Mariusza. Do widzenia – dodałam szybko i wyrywając rękę
z Jego uścisku, wyszłam z mieszkania. Schodząc po schodach, nie wytrzymałam i
kolejne łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Miałam być twarda i nigdy nie
płakać przez faceta. Niby mi nic nie zrobił, ale to nie miało znaczenia, nie
chciałam dzielić życia z kimś, kto nie potrafi zaakceptować inności drugiego człowieka.
Te łzy były raczej z bezradności. Chciałam pomóc, a nie udało mi się to, nie
lubiłam przegrywać. Powoli ruszyłam w stronę szpitala. Wszyscy lekarze zdziwili
się, co ja tam robię i śmieli się, że chyba chcę zostać przodownikiem pracy.
Poszłam do dyżurki, omijając ciekawskie spojrzenia pacjentów i położyłam się na
dość niewygodnej kanapie. Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo męczący, więc
usnęłam bez większych problemów. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
Niechętnie znalazłam go w torebce i spojrzałam na wyświetlacz: 10 Nieodebranych
połączeń. „Super” – pomyślałam. Spojrzałam, kto dzwonił i okazało się, że był
to Piotrek i jakiś numer, którego nie znam. Oddzwoniłam najpierw do Piotrka.
Odebrał już po pierwszym sygnale.
- Cześć Piotruś, przepraszam Cię,
ale nie słyszałam telefonu – powiedziałam szybko.
- Anka, no wreszcie, nawet nie
wiesz jak się martwiłem. Gdzie ty jesteś? – spytał, a w Jego głosie słychać
było ulgę.
- Przespałam się w szpitalu,
wszystko jest w porządku.
- Za pięć minut widzę Cię u
Michała. I zabierz wszystkie rzeczy – powiedział stanowczo.
- Ale..
- Nie ma żadnego „ale” , do
zobaczenie – nie dość, że wszedł mi w słowo, to jeszcze się rozłączył.
Nie mając wyjścia, szybciutko się
ogarnęłam i 10 minut później siedziałam na kanapie w salonie Michała.
- Słuchajcie chłopaki, ja
naprawdę przepraszam za Wojtka. Piotrek, gdybym wiedziała, że tak zareaguje to
nie namawiałabym Cię tak, żebyś Mu powiedział – powiedziałam łamiącym się
głosem.
- No coś ty, Anuś, nie musisz za
Niego przepraszać – powiedział Piotrek i przytulił mnie – Znam się z Nim tyle
lat, przyjaźniliśmy się, On naprawdę nigdy się tak nie zachowywał.
- No dobrze, nie roztrząsajmy
teraz tego – powiedział, trzeźwo myślący, Michał – Ania, zatrzymasz się na
razie u mnie i nawet nie próbuj protestować. A teraz zbierajmy się na trening.
- Ale Ania jedzie z Nami? –
spytał zdezorientowany Piotrek.
- A no tak, bo Ty nic nie wiesz –
roześmiałam się i opowiedziałam Mu historię z wczoraj. Strasznie się ucieszył i
pogratulował mi nowej pracy.
Dzisiaj już ubrałam się
normalnie, a pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po przyjeździe na halę było
odebranie wszystkich rzeczy z administracji. Kiedy dostałam od nich wszystkie
koszulki, dresy i inne gadżety, poszłam do gabinetu nr 9, gdzie czekał na mnie
doktor Wojciech wraz z całym sprzętem.
- Aniu, czy wszystko jest w
porządku? – zapytał – Widziałem, że nocowałaś dziś w szpitalu, poza tym nie za
dobrze wyglądasz – powiedział, wyraźnie zmartwiony.
- Dziękuję za troskę, ale już
wszystko jest w najlepszym porządku. A nocowałam na oddziale, bo wie Pan, chcę
zostać przodownikiem pracy i muszę wyrobić 300% normy – obróciłam wszystko w
żart, żeby nie roztrząsać całej sprawy.
- No dobrze, skoro tak, to
bierzemy sprzęt i idziemy wyrabiać tą Twoją normę – uśmiechnął się do mnie i
ruszyliśmy na halę.
Niemalże od razu podbiegł do mnie
Wojtek, pytając czy wszystko dobrze, gdzie nocowałam, co teraz z Nami.
- Wracaj do treningu, nie czas
teraz na te sprawy – odpowiedziałam obojętnym tonem. Widać było, że nic Mu
dzisiaj nie wychodziło. Może zrozumie, że przez swoją głupotę stracił przyjaciela, dziewczynę.
Minęła już pierwsza godzina treningu, kiedy Wojtek skoczył i postawił pojedynczy
blok, blokując Mariusza. Jednak, opadając stanął niefortunnie i wykręcił lewą
nogę w kostce. Od razu podbiegliśmy z Panem Wojtkiem do poszkodowanego i przy
pomocy chłopaków zanieśliśmy Ferensa do Naszego gabinetu. Pan doktor
stwierdził, że on musi wracać na halę, a ja mam postawić diagnozę i wykonać potrzebne
zabiegi. Wojtek, przez swoją nieuwagę będzie miał miesiąc wyjęty z treningów.
- To zwichnięcie, nie wygląda na
złamanie. Jak pojedziemy do szpitala to zrobimy Ci prześwietlenie i USG, bo
musimy sprawdzić czy nic nie pozrywałeś. Jeżeli wszystko wyjdzie dobrze, to
stabilizator, rehabilitacja i jak będzie się ładnie goiło to za miesiąc możesz
wrócić do normalnych treningów – powiedziałam po zbadaniu stawu skokowego.
- Dziękuję – szepnął i siadając
przyciągnął mnie do siebie.
- Co Ty robisz? Proszę Cię, daj
na razie spokój. Musimy jechać do szpitala – powiedziałam, odsuwając się od
Niego.
- Dobrze, ale powiedz, że to nie
jest między Nami koniec? – bardziej zapytał niż stwierdził.
- Posłuchaj – podniosłam Jego
brodę do góry – Uczucie nie może wygasnąć tak z dnia na dzień. Teraz musisz
zająć się kostką, więc o dzisiejszej imprezie zapomnij. Przyjadę do Ciebie
jutro i spokojnie porozmawiamy, zgoda?
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
Tak się bałem, że zepsułem to wszystko… - powiedział i delikatnie, bardzo niepewnie
mnie pocałował.
- Pójdę po doktora Łucarza, żeby
z Tobą pojechał – zmieszana, szybko wyszłam z gabinetu.
Popołudnie minęło bardzo
spokojnie, postanowiłam nie iść na imprezę, bo trochę głupio by to wyglądało. Wojtek
z kontuzją, a Jego dziewczyna bawi się na imprezie z Jego znajomymi. Michał
został ze mną w domu, chociaż nalegałam, żeby poszedł i się dobrze bawił.
- Nie będziesz siedziała sama –
stwierdził.
Przegadałam z Miśkiem wszystkie
wątpliwości dotyczące mojego związku. Stwierdził, że powinnam spróbować zrozumieć
zachowanie Wojtka, ponieważ Jego zdaniem Wojtek miał prawo się zdenerwować i
poczuć nieswojo w nowej, dziwnej sytuacji. Przyjęłam te słowa z pokorą i
obiecałam, że spróbuję na spokojnie porozmawiać z przyjmującym. Około godziny
22 zmorzył mnie sen, więc wzięłam szybki prysznic i położyłam się w pokoju
gościnnym. Miałam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie dobrym dniem.
ja tam się w sumie Wojtka reakcji nie dziwię. Wyobrażam sobie, że musiał to być dla niego szok ale zapewne jak minie troszkę czasu to spojrzy na sprawę z innej perspektywy i się pogodzi z Piotrkiem. Dlatego uważam, że Ani i Wojtkowi rozmowa bardzo się przyda i nie powinni mieszać przyjaciela do swoich spraw:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Już niedługo przekonamy się czy Ania i Wojtek doszli do porozumienia :)
UsuńJest mi bardzo miło, że zaglądasz do mnie :D
Pozdrawiam /A.
Rozdział super ;D No ta rozmowa Ani i Wojtka się przyda. Co do kłótni...Hmmm.... W sumie to ja trochę tego Wojtka rozumiem ale mam nadzieję, że wszystko sobie przemyśli i pogodzi się z Piotrkiem. Czekam na więcej ;D
OdpowiedzUsuń