wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 13.

Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. W życiu nie spodziewałabym się, że przyjadą. Wprawdzie jakiś czas temu pisałam z Natalką i zapraszałam ją do Bełchatowa, ale nie wiedziałam, że razem z moim bratem wybiorą się do mnie. Z Natalką chodziłam do podstawówki, długo nie utrzymywałyśmy kontaktu, ale od jakiegoś czasu pisałyśmy na facebook’u, a naszą tradycją stało się dzwonienie do siebie na urodziny i święta. Zaprosiłam moich gości do salonu, gdzie był Wojtek. Przedstawiłam Wojtka i Natalkę i usiedliśmy wszyscy, wciągając się w rozmowę. Najbardziej byłam zaskoczona tym, że ta dwójka przyjechała razem.

- Bardzo się cieszę, że przyjechaliście, ale właściwie dlaczego razem? – spytałam podejrzliwie.
- Tak, przez przypadek się złożyło, a jak szpital? – opowiedziała Natalka i szybko zmieniła temat.
- Widzę, że z Ciebie nic nie wyciągnę – uśmiechnęłam się do dziewczyny – Ale Bartuś, braciszku, wiesz, że Cię kocham – zrobiłam słodkie oczka do brata, a kiedy zobaczyłam po jego minie, że nic mi nie powie, rzuciłam się na Niego i zaczęłam łaskotać. Widząc po wyrazie Jego twarzy, że już zmiękł, dałam Mu spokój i przytuliłam się do Wojtka – No więc słucham.
- Dobra, przyjechaliśmy właściwie do Was, żeby Wam o tym powiedzieć – przerwał, po czym z czułością spojrzał na Natalkę i złapał Ją za rękę – Jesteśmy razem – wydusił w końcu z siebie.
- No nie wierzę, naprawdę? – otworzyłam szeroko oczy, a po chwili wstałam i mocno ich oboje przytuliłam – Natalka, pamiętasz jak byłyśmy w podstawówce, a ten mały gówniarz zawsze nam przeszkadzał i podsłuchiwał? – zapytałam rozbawiona – A teraz Ty z Nim, no nie wierzę.
- Miłość nie wybiera – wtrącił młody.
- I mamy jeszcze jedną niespodziankę dla Ciebie, przeprowadzamy się do Bełchatowa, bo dostałam stąd propozycję pracy – dodaje Natalka.
- A co będziesz robić? – zapytał Wojtek.
- Będę rzecznikiem prasowym Twojego klubu – odparła Natalka z wielkim bananem na twarzy.
- No jeszcze bardziej nie wierzę – roześmiałam się i dodałam: Tyle bliskich mi osób tak blisko mnie. Nie mówiłam Wam, bo nie było okazji, ale zostałam klubowym lekarzem chłopaków.
- O proszę! Widzę, same znajomości – powiedział zdziwiony Bartek – A tak na marginesie, masz Aniu coś do jedzenia?
- Ty mały głodomorze – zwróciłam się do brata – zaraz będziemy zamawiać pizzę, bo mają przyjść znajomi Wojtka.
- To my nie będziemy Wam głowy zawracać, mieliście już plany, a my tak bez zapowiedzi. Zbieraj się Bartuś – zwróciła się do młodego.
- Ale nie ma mowy! – wtrącił Wojtek – Zostajecie u Nas, zrobimy sobie taką małą imprezkę – stwierdził uradowany Wojtek.

Nie mając wyjścia Natalka i Bartek zostali u Nas. Równo o 16 przyszli nasi goście. Niemalże od razu polubiłam tę dwójkę, widać było, że świetnie do siebie pasują. Chłopcy zajęli się grą na Playstation i „męskimi” rozmowami, a my z dziewczynami siedziałyśmy w kuchni popijając czerwone wino. Strasznie dobrze Nam się rozmawiało, szybko złapałam z Olą dobry kontakt i nim się wszyscy obejrzeliśmy było już bardzo późno, więc Olka z Karolem zebrali się do siebie, bo rano chłopaki mają normalny trening. Coś czuję, że Karolowi będzie jutro ciężko ćwiczyć i szybko pojawi się w moim gabinecie po jakieś proszki przeciwbólowe. Natalka z Bartkiem zostali na noc, bo nie zgodziłam się na to, żeby po ciemku, w środku nocy wracali do Żyrardowa. Zajęli pokój, który na samym początku mieszkania w Bełchatowie miał należeć do mnie.

Obudziłam się jakaś taka wyspana. Za oknem świeciło słońce i było bezchmurne niebo. Od niechcenia spojrzałam na telefon i przerażona szybko poderwałam się z łóżka, budząc przy tym Wojtka.
- Mamy pół godziny do treningu! – krzyknęłam – Nie mogę się spóźnić, więc wstawaj szybko.
Nie wierzyłam w to, że zaspałam, nigdy mi się to nie zdarzało. Owszem lubiłam spać, ale kiedy miałam wolne i nie miałam żadnych obowiązków na głowie. W biegu zjadłam śniadanie i napisałam kartkę Bartkowi, że wychodzimy do pracy. Zostawiłam im też zapasowe klucze, żeby nie musieli czekać na Nas, żeby wyjechać. Popędziłam jeszcze Wojtka, któremu nie za bardzo się spieszyło i pojechaliśmy na halę. Nie wiem jakim cudem udało Nam się nie spóźnić. Szybko przywitałam się ze sztabem i udałam się do mojego gabinetu. Dzisiaj nie było pana Wojtka na treningu, więc zabrałam karty graczy ze sobą na salę, by nie tracić zbyt dużo czasu w domu. Widać, że doktorowi nie za bardzo chciało się robić tą papierkową robotę, gdyż karty były w tragicznym stanie. Musiałam po kolei wołać zawodników do siebie w celu uzupełnienia ich dokumentacji medycznej. Przy okazji rozwaliłam trochę trening Jackowi, tym ciągłym wołaniem chłopaków.

- No dobrze, to teraz zapraszam do mnie Karola Kłosa – krzyknęłam w stronę siatkarzy.
- A ty co taka oficjalna? – spytał rozbawiony środkowy.
- Bo jestem w pracy, mam w umowie zapisane, że nie mogę przelewać osobistych upodobań czy przyjaźni na sferę zawodową – grzecznie odpowiedziałam.
- Aaaa, no chyba, że tak. W takim razie Cię nie będę męczył, jeszcze stracisz przeze mnie pracę – zaśmiał się Karol.
- Dobra, to powiedz mi teraz, jakie choroby zakaźne przeszedłeś?
- Yyyyy, nie pamiętam – Karol jako kolejny z rzędu odpowiadał, że nie pamięta. Ci faceci zaczynali mnie denerwować. Poderwałam się z miejsca i podeszłam do Nawrockiego.
- Jacek, mogę na sekundkę? – spytałam trenera, pokazując na siatkarzy.
- Pewnie, jak to coś ważnego – bez problemu zgodził się.
- Panowie – krzyknęłam, a kiedy zapanowała cisza powiedziałam: Mamy pewien problem. Muszę uzupełnić Waszą dokumentację medyczną, a Wy nic nie pamiętacie. Po treningu proszę pojedynczo przyjść do mnie i zapisać mi swój adres. Wiem, że nie macie czasu, więc poświęcę się i w najbliższej przyszłości przyjadę do każdego z Was, przejrzę książeczki zdrowia i porozmawiam z Waszymi żonami, bo jak się mogę domyślać, One będą pamiętały wszystko. Dziękuję, wracajcie do treningu.
- Ale pani doktor – zwrócił się do mnie Mariusz – Do nas przyjeżdża pani najpierw, bo moja Paulina nie może się doczekać, aż Cię pozna – posłał mi ciepły uśmiech.
- Panie Wlazły, do ćwiczeń, na indywidualne rozmowy zapraszam po treningu – odparłam oficjalnie, po czym wróciłam na swoje stare miejsce.

Podczas, gdy chłopaki wylewali siódme poty, Wojtek siedział u fizjoterapeuty. Na dzisiejszym treningu, na szczęście nikomu nic się nie stało, także moja rola polegała jedynie na obserwacji zawodników. Kiedy Nawrocki zakończył trening siatkarze niemalże od razu rzucili się w moją stronę, aby zapisać swoje adresy. „Jak dzieci” – pomyślałam. Po niemałym zamieszaniu, większość graczy udała się do szatni, żeby wziąć prysznic i przebrać się. Na hali zostaliśmy z Mariuszem sami.

- To co wpadniecie wieczorem do Nas? – zapytał, uśmiechnięty, choć zmęczony atakujący.
- Naprawdę bardzo chętnie, ale zaraz biegnę na dyżur, bo już niedługo zapomną w szpitalu jak wyglądam – stwierdziłam ze smutkiem.
- No to nie wiem, może w takim razie jutro po naszym wieczornym treningu, Paulina i Arek koniecznie chcą Cię poznać.
- Jest mi bardzo miło, ale nie wiem czy jestem tak ciekawą osobą, lecz jeśli nalegasz – powiedziałam – Pogadam jeszcze z Wojtkiem, ale chyba nie ma planów na jutro. Jak wpadniemy to Arek będzie miał z kim pograć na Playstation – roześmialiśmy się oboje.

Zerknęłam na zegarek i lekko się przeraziłam. Szybko pożegnałam się i pognałam, zabierając karty medyczne siatkarzy ze sobą, do gabinetu klubowego fizjoterapeuty, żeby zgarnąć Wojtka i odwieść Go do domu. Na szczęście zdążyli zakończyć sesję terapeutyczną i nie musiałam na Niego czekać. W drodze do domu opowiedziałam Mu o propozycji Mariusza. Wojtek zareagował bardzo entuzjastycznie, gdyż jak twierdził:
- Mariusz jest naprawdę dobrym człowiekiem.


Pod blokiem szybko pożegnałam się z siatkarzem i czym prędzej ruszyłam w stronę szpitala. Kiedy weszłam do gabinetu lekarskiego wiedziałam już, że czeka mnie ciężki dyżur, cała masa papierkowej roboty. Niechętnie wzięłam się do dosyć nudnej i mozolnej pracy..

__________
Taka mała niespodzianka, dużo wcześniej niż miał być :) Niedługo następny :D

9 komentarzy:

  1. No, no spotkanie z wszystkimi siatkarzami, ale ona ma roboty;) Pozdrawiam i zapraszam na VIII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ania chce wszystkim pomagać, więc trochę roboty będzie miała. Ale to jest to, co lubi robić, czerpie z tego energie. Już przeczytałam :)
      Pozdrawiam / A.

      Usuń
  2. roboty teraz to będzie miała od groma:) ale na pewno nie żałuje swojej decyzji:)))

    pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział:)
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie żałuje ;) Już przeczytałam :D
      Również pozdrawiam ;) /A.

      Usuń
  3. Gdzie się podziewa nowy rozdział? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję bez bicia, że ostatnio zaniedbałam opowiadanie, mam dosyć intensywne wakacje, nie ma mnie w domu i jestem bez laptopa. Ale obiecuję poprawę, wracam do domu i siadam do rozdziału! Pozdrawiam gorąco!! Buziaki <3

      Usuń
  4. Naiwność jedna z potencjalnych chorób cywilizacyjnych. Ludzie robią wszystko by być w centrum uwagi, by być docenianym, często narażając się na szyderstwa, podobnie zrobiła Łucja, którą życie wystawia na kolejną próbę. Tym razem na swojej drodze spotkała Jego - młodego, obiecującego przyjmującego Skry. Co z tego wyniknie? Zapraszam serdecznie na PROLOG nowej historii.

    heroicznanaiwnosc.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    (Przepraszam za SPAM)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej gdzie tu jest nowy rozdział? Czekam i czekam a rozdziału nie ma :(((

    Hej! Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na 3 na moim blogu. Zobacz co tym razem stanie się w trójkącie między Kurkiem, Andersonem i jedną dziewczyną. Zapraszam
    http://nigdy-wiecej-ciebie.blogspot.com/2013/09/rozdzia-3.html
    PRZEPRASZAM ZA SPAM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już biorę się za czytanie u ciebie ;)
      A i właśnie dodałam rozdział ;)

      Usuń