Od początku nie było mi
łatwo. Kiedy szłam do liceum miałam
sprecyzowane plany, wiedziałam , co chcę w życiu robić. Mimo, że nauczyciele
dużo wymagali, to uczyłam się całkiem dobrze. Do szkoły musiałam dojeżdżać, ponieważ
niestety nie mieszkałam w Warszawie. Pomimo tego znajdowałam czas dla
znajomych, a nawet grałam w szkolnej drużynie siatkówki. No właśnie siatkówka. Kiedyś grałam w klubie,
lecz te piękne czasy się skończyły. Żałuję do teraz, że przestałam wtedy, w
gimnazjum grać. Ale widocznie tak musiało być. Teraz jestem na ostatnim roku
wydziału medycznego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Mieszkam
u babci, pilnie się uczę i trzy razy w tygodniu mam praktyki w Olsztyńskim
Szpitalu Wojskowym. Jeśli ktoś kiedyś będzie Wam mówił, że studia medyczne są
proste, nie wierzcie mu. Sześć długich lat praktycznie wyjętych z życia. Czy
żałuję takiego wyboru? Trudno teraz mi to ocenić, ale chyba nie. Może straciłam
parę lat życia, ale teraz będę mogła pomagać innym. Od zawsze było to moim
marzeniem. Praca w szpitalu, dla ludzi. Wiem, że nie zawsze będzie wesoło, ale
w życiu trzeba robić to, co się kocha.
***
Jest 23 marca. Idę przez główne
ulice Olsztyna ze słuchawkami na uszach. Nogi niosą mnie na Starówkę.
Dzisiejszy dzień mam wolny, ani zajęć ani szpitala. Już nie pamiętam, kiedy
miałam cały dzień dla siebie. Na tę myśl, delikatny uśmiech pojawia się na
mojej twarzy. Zaczynam myśleć o swoim życiu. Zastanawiam się, co by było gdybym
została w Żyrardowie, gdybym studiowała w Warszawie. Po liceum zostawiłam
wszystko, odcięłam się od tamtego życia i wyjechałam do rodzinnego miasta mojej
mamy. Chciałam zacząć wszystko od nowa. I udało mi się. „Dobra, koniec tego Anka!”.
Zganiłam się w myślach i weszłam do cichej kawiarni przy jednej z bocznych
uliczek. Zamówiłam czarną herbatę i wyciągnęłam z torby laptopa. Zalogowałam
się na facebooku i postanowiłam sprawdzić, co słychać u moich starych
znajomych. Straciłam rachubę czasu, gdy nagle do mojego stolika przysiadł się
wysoki mężczyzna. Na oko był parę lat starszy ode mnie. Kiedy na niego
spojrzałam, wydał mi się znajomy.
- Czy mogę z Tobą wypić herbatę?
– zapytał, delikatnie się uśmiechając.
- Przepraszam Pana bardzo, ale
nie przypominam sobie żebyśmy się znali – powiedziałam sucho. Mimo, że
mężczyzna wydawał się przyjazny, wolałam zachować ostrożność.
- Jestem Wojtek, miło mi –
wyciągnął do mnie dłoń i delikatnie ją uścisnął. Kiedy mnie dotknął, przez moje
ciało przeszedł delikatny dreszcz. A przez głowę przeszła mi myśl, że w takim
chłopaku mogłabym się zakochać. Jednak szybko odgoniłam od siebie ten jakże
głupi pomysł.
-Ania – grzecznie odpowiedziałam.
Zgodziłam się na jeszcze jedną
herbatę. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że w tym samym roku
przeprowadziliśmy się do Olsztyna. Wojtek pochodził z Radomia i rzeczywiście
był tylko pięć lat starszy ode mnie. Całkiem dobrze rozmawiało mi się z nim,
opowiedziałam mu trochę o sobie, co tu robię, dlaczego akurat Olsztyn. Jednak
cały czas zastanawiałam się nad tym skąd go znam .
- Wiem – wykrzyknęłam. A Wojtek
dziwnie się na mnie spojrzał.
- Co wiesz? Jesteś jak doktor
House, rozwiązałaś właśnie jakąś medyczną zagadkę i wyleczysz zaraz jakiegoś
baaaardzo chorego pacjenta? – chyba się ze mnie nabijał, ale puściłam to mimo uszu
.
- Nie, już wiem skąd Cię znam.
Znaczy znam to dużo powiedziane. Kiedy tu przyszedłeś, wydawało mi się że skądś
Cię kojarzę. No i już wiem! – ucieszyłam się jak małe dziecko, które właśnie
dostało lizaka.
- …
- No już Ci tłumaczę. Pamiętasz
jak przed chwilą, powiedziałam Ci że jestem z Żyrardowa?
- No tak, to taka miejscowość
niedaleko Warszawy, tak? – zauważyłam w jego oczach niepewność i tylko się
uśmiechnęłam.
- Tak, tak, dokładnie. No więc
kiedyś, dawno temu, jak byłam w gimnazjum grałam sobie w siatkówkę w
żyrardowskim klubie OSIR Żyrardów – przerwałam na chwilę, chcąc dobrze
zaobserwować jego reakcję – no i na jednym z treningów, trener poprosił nas o
pomoc. Miała wtedy przyjechać do nas Reprezentacja Polski Juniorów w siatkówkę
i rozegrać jakiś sparingowy me…
- No tak! I wtedy ja grałam w
reprezentacji, kurczę, Żyrardów, powinienem od razu skojarzyć – zaczął się
śmiać, a ja po chwili do niego dołączyłam – przykro mi ale nie kojarzę Cię –
zrobił smutną minkę.
- Kiedyś trochę inaczej
wyglądałam, jakby to powiedzieć byłam odrobinkę bardziej okrągła … A poza tym
na pewno na każdym meczu spotykasz ogromną ilość fanek – Był odrobinę
zakłopotany, więc szybko zmieniłam temat.
Posiedzieliśmy jeszcze z godzinę
i niestety musiałam się pożegnać z moim „nowym kolegą”. Kiedy powiedziałam mu,
że muszę iść, wydawał się być niepocieszony. Zaproponował, ze odprowadzi mnie
do domu, bez wahania zgodziłam się. Przed blokiem mojej babci wymieniliśmy się
numerami telefonów i pożegnaliśmy. Wchodząc po schodach zastanawiałam się czy
kiedykolwiek się spotkamy…
- Babciu, już jestem – krzyknęłam
wchodząc do mieszkania.
- O cześć Aniu! Kochanie, siadaj,
zaraz będziemy jeść obiad, tylko poczekamy chwilę na Grześka – Grzesiek, to był
nowy facet mojej babci, był bardzo sympatyczny, chociaż sposób jego zachowania
nie zawsze mi odpowiadał.
- Aniu, a co to za przystojny
chłopak Cię odprowadził? – babcia była bardzo ciekawska, chociaż wiem że
martwiła się o mnie.
- Nikt babciu, kolega –
odpowiedziałam lakonicznie. Nie miałam ochoty zwierzać się mojej babci.
Szybko zjadłam i poszłam do
swojego pokoju, miałam nad czym dzisiaj myśleć.
***
Czuję, że będę tu stałym bywalcem :D /Wiki.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na dalsze rozdziały :D
UsuńPozdrawiam/A.
Chyba nikt nigdy nie mówi, ze studia medyczne są proste ; d
OdpowiedzUsuń"nowy facet mojej babci" - zabiło mnie . ; d
biorę się za czytanie . pozdrawiam .
{http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/}