sobota, 6 kwietnia 2013

Jak to się zaczęło..


Od początku nie było mi łatwo.  Kiedy szłam do liceum miałam sprecyzowane plany, wiedziałam , co chcę w życiu robić. Mimo, że nauczyciele dużo wymagali, to uczyłam się całkiem dobrze. Do szkoły musiałam dojeżdżać, ponieważ niestety nie mieszkałam w Warszawie. Pomimo tego znajdowałam czas dla znajomych, a nawet grałam w szkolnej drużynie siatkówki.  No właśnie siatkówka. Kiedyś grałam w klubie, lecz te piękne czasy się skończyły. Żałuję do teraz, że przestałam wtedy, w gimnazjum grać. Ale widocznie tak musiało być. Teraz jestem na ostatnim roku wydziału medycznego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Mieszkam u babci, pilnie się uczę i trzy razy w tygodniu mam praktyki w Olsztyńskim Szpitalu Wojskowym. Jeśli ktoś kiedyś będzie Wam mówił, że studia medyczne są proste, nie wierzcie mu. Sześć długich lat praktycznie wyjętych z życia. Czy żałuję takiego wyboru? Trudno teraz mi to ocenić, ale chyba nie. Może straciłam parę lat życia, ale teraz będę mogła pomagać innym. Od zawsze było to moim marzeniem. Praca w szpitalu, dla ludzi. Wiem, że nie zawsze będzie wesoło, ale w życiu trzeba robić to, co się kocha.

***

Jest 23 marca. Idę przez główne ulice Olsztyna ze słuchawkami na uszach. Nogi niosą mnie na Starówkę. Dzisiejszy dzień mam wolny, ani zajęć ani szpitala. Już nie pamiętam, kiedy miałam cały dzień dla siebie. Na tę myśl, delikatny uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Zaczynam myśleć o swoim życiu. Zastanawiam się, co by było gdybym została w Żyrardowie, gdybym studiowała w Warszawie. Po liceum zostawiłam wszystko, odcięłam się od tamtego życia i wyjechałam do rodzinnego miasta mojej mamy. Chciałam zacząć wszystko od nowa. I udało mi się. „Dobra, koniec tego Anka!”. Zganiłam się w myślach i weszłam do cichej kawiarni przy jednej z bocznych uliczek. Zamówiłam czarną herbatę i wyciągnęłam z torby laptopa. Zalogowałam się na facebooku i postanowiłam sprawdzić, co słychać u moich starych znajomych. Straciłam rachubę czasu, gdy nagle do mojego stolika przysiadł się wysoki mężczyzna. Na oko był parę lat starszy ode mnie. Kiedy na niego spojrzałam, wydał mi się znajomy.

- Czy mogę z Tobą wypić herbatę? – zapytał, delikatnie się uśmiechając.
- Przepraszam Pana bardzo, ale nie przypominam sobie żebyśmy się znali – powiedziałam sucho. Mimo, że mężczyzna wydawał się przyjazny, wolałam zachować ostrożność.
- Jestem Wojtek, miło mi – wyciągnął do mnie dłoń i delikatnie ją uścisnął. Kiedy mnie dotknął, przez moje ciało przeszedł delikatny dreszcz. A przez głowę przeszła mi myśl, że w takim chłopaku mogłabym się zakochać. Jednak szybko odgoniłam od siebie ten jakże głupi pomysł.
-Ania – grzecznie odpowiedziałam.

Zgodziłam się na jeszcze jedną herbatę. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że w tym samym roku przeprowadziliśmy się do Olsztyna. Wojtek pochodził z Radomia i rzeczywiście był tylko pięć lat starszy ode mnie. Całkiem dobrze rozmawiało mi się z nim, opowiedziałam mu trochę o sobie, co tu robię, dlaczego akurat Olsztyn. Jednak cały czas zastanawiałam się nad tym skąd go znam .
- Wiem – wykrzyknęłam. A Wojtek dziwnie się na mnie spojrzał.
- Co wiesz? Jesteś jak doktor House, rozwiązałaś właśnie jakąś medyczną zagadkę i wyleczysz zaraz jakiegoś baaaardzo chorego pacjenta? – chyba się ze mnie nabijał, ale puściłam to mimo uszu .
- Nie, już wiem skąd Cię znam. Znaczy znam to dużo powiedziane. Kiedy tu przyszedłeś, wydawało mi się że skądś Cię kojarzę. No i już wiem! – ucieszyłam się jak małe dziecko, które właśnie dostało lizaka.
- …
- No już Ci tłumaczę. Pamiętasz jak przed chwilą, powiedziałam Ci że jestem z Żyrardowa?
- No tak, to taka miejscowość niedaleko Warszawy, tak? – zauważyłam w jego oczach niepewność i tylko się uśmiechnęłam.
- Tak, tak, dokładnie. No więc kiedyś, dawno temu, jak byłam w gimnazjum grałam sobie w siatkówkę w żyrardowskim klubie OSIR Żyrardów – przerwałam na chwilę, chcąc dobrze zaobserwować jego reakcję – no i na jednym z treningów, trener poprosił nas o pomoc. Miała wtedy przyjechać do nas Reprezentacja Polski Juniorów w siatkówkę i rozegrać jakiś sparingowy me…
- No tak! I wtedy ja grałam w reprezentacji, kurczę, Żyrardów, powinienem od razu skojarzyć – zaczął się śmiać, a ja po chwili do niego dołączyłam – przykro mi ale nie kojarzę Cię – zrobił smutną minkę.
- Kiedyś trochę inaczej wyglądałam, jakby to powiedzieć byłam odrobinkę bardziej okrągła … A poza tym na pewno na każdym meczu spotykasz ogromną ilość fanek – Był odrobinę zakłopotany, więc szybko zmieniłam temat.

Posiedzieliśmy jeszcze z godzinę i niestety musiałam się pożegnać z moim „nowym kolegą”. Kiedy powiedziałam mu, że muszę iść, wydawał się być niepocieszony. Zaproponował, ze odprowadzi mnie do domu, bez wahania zgodziłam się. Przed blokiem mojej babci wymieniliśmy się numerami telefonów i pożegnaliśmy. Wchodząc po schodach zastanawiałam się czy kiedykolwiek się spotkamy…

- Babciu, już jestem – krzyknęłam wchodząc do mieszkania.
- O cześć Aniu! Kochanie, siadaj, zaraz będziemy jeść obiad, tylko poczekamy chwilę na Grześka – Grzesiek, to był nowy facet mojej babci, był bardzo sympatyczny, chociaż sposób jego zachowania nie zawsze mi odpowiadał.
- Aniu, a co to za przystojny chłopak Cię odprowadził? – babcia była bardzo ciekawska, chociaż wiem że martwiła się o mnie.
- Nikt babciu, kolega – odpowiedziałam lakonicznie. Nie miałam ochoty zwierzać się mojej babci.
Szybko zjadłam i poszłam do swojego pokoju, miałam nad czym dzisiaj myśleć.

***

3 komentarze:

  1. Czuję, że będę tu stałym bywalcem :D /Wiki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam na dalsze rozdziały :D

      Pozdrawiam/A.

      Usuń
  2. Chyba nikt nigdy nie mówi, ze studia medyczne są proste ; d
    "nowy facet mojej babci" - zabiło mnie . ; d
    biorę się za czytanie . pozdrawiam .
    {http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń