niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 4.


Wojtek chyba nie rozumiał mojego doskonałego humoru. Kurczę, jak ja dawno nie miałam w rękach piłki do siatkówki! Od razu wszystkie wspaniałe wspomnienia do mnie wróciły. Może nie grałam jakoś świetnie, ale zawsze to kochałam. Jak mogłam przez całe studia o tym zapomnieć. Chyba naprawdę dużo straciłam.

- Pamiętasz, że mówiłam Ci, że kiedyś grałam – bardziej stwierdziłam niż zapytałam mojego towarzysza.
- Pamiętam, pamiętam. To co, gramy? – zapytał, wyciągając piłkę z magazynku.
- Jakbyś czytał w moich myślach – posłałam mu delikatny uśmiech.
Na hali spędziliśmy całe popołudnie, grając, śmiejąc się i rozmawiając. Wieczorem Wojtek odwiózł mnie do domu, ja chciałam iść na pieszo, ale On zdecydowanie odmówił.
- Nie będziemy iść przez cały Olsztyn. Jeszcze się przeziębisz, a poza tym o tej godzinie nie jest już tak bezpiecznie.

Wiedząc, że nie mam innego wyjścia, zgodziłam się na Jego propozycję. Droga minęła nam szybko, a ja wcale nie chciałam tak kończyć tego wieczoru.

- Wojtek, a może wejdziesz na górę? Zrobię jakąś kolację, mam jeszcze wino.. – zapytałam niepewnie.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł – widać było, że gryzie się z myślami – ale w sumie, czemu nie.

Miałam ogromną nadzieję, że dziewczyny już wyjechały. Wchodząc po schodach, układałam sobie w głowie plan dzisiejszego wieczoru, jednak nie dane było mi długo pocieszyć się tymi chwilami, ponieważ przekręcając klucz w drzwiach mieszkania usłyszałam głos mojej babci.

- No Aneczko, wreszcie jesteś, już zaczynałam się o Ciebie martwić – powiedziała babcia.
- Babciu, jestem dorosła, daj spokój – szybko odpowiedziałam.
- A cóż to za przystojny, młody mężczyzna? – zapytała, a ja zdążyłam się zaczerwienić.
- Babciu, to jest Wojtek, mój kolega. Wojtek, to jest moja babcia – przedstawiłam ich sobie. Nie tak miał ten wieczór wyglądać! Kompletnie zapomniałam o babci.
- Dobry wieczór pani, jestem Wojtek Ferens – powiedział Wojtek, podając rękę babci.
- To my pójdziemy do mnie. Nie chcę Ci babciu przeszkadzać – uśmiechnęłam się do kobiety i szybko pociągnęłam Go za rękę do mojego pokoju.

- Słuchaj, strasznie Cię przepraszam, zapomniałam, że babcia już będzie w domu. Kurczę, ale mi teraz głupio – tłumaczyłam się mu.

Ale jestem głupia! Zdecydowanie muszę w końcu zamieszkać sama. To zaczyna się robić męczące, przecież nie mogę wyganiać babci z jej własnego domu. Postanowiłam, że dotrzymam słowa Wojtkowi i zrobię jakąś kolację. Szybko naszykowałam kanapki i wróciłam do pokoju. W międzyczasie wpadła do nas babcia, pytając czy chcemy herbatę. Zachowywała się jakbym miała piętnaście lat. Czy ona nie potrafi zrozumieć, że jestem dorosłą kobietą?

- Dziękuję za kolację i za cudowne popołudnie. Będę się już zbierał, bo jest strasznie późno – zrobiłam smutną minkę, a On widząc to szybko dodał – Zapraszam Cię jutro do siebie, jeśli masz oczywiście ochotę – głęboko spojrzał mi w oczy.
- Jeśli nie mieszkasz z babcią, to z przyjemnością wpadnę – roześmiałam się głośno.
- Nie, cała moja rodzina mieszka w Radomiu – puścił do mnie oczko – a mojego współlokatora nie powinno jutro być, więc będziemy mieli trochę spokoju.
- To przyjedziesz po mnie? – zapytałam.
- Tak, pewnie. To bądź gotowa tak gdzieś o 18.
- Dobrze – uśmiechnęłam się i chciałam wyjść z pokoju w celu odprowadzenia mojego gościa do drzwi, kiedy ten złapał mnie za rękę – Co robisz? – zapytałam szeptem.
- Nie pożegnałaś się ze mną – wrócił pewny siebie Wojtek z wczorajszego wieczoru. Zbliżyłam się do Niego, chcąc dać mu buziaka w policzek, kiedy niespodziewanie odwrócił głowę i nasze usta się spotkały. Chciałam się odsunąć, jednak Wojtek nie pozwolił mi na to, jedną dłoń położył na moich plecach, a drugą na policzku.
- Wojtek.. 
- Ciii – ponownie zbliżył swoje usta do moich i złożył na nich delikatny pocałunek, który po chwili przerodził się w bardziej namiętny. W tym momencie nie chciałam tego przerywać, jednak On odsunął się delikatnie. Korzystając z okazji wyszeptałam:

- Może zostaniesz na noc – Wojtek się tylko roześmiał – Z czego się cieszysz?
- Wiesz, ja bardzo chętnie bym został, ale chyba Twoja babcia nie byłaby z tego zadowolona – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- No tak, babcia! – powiedziałam trochę za głośno, bo po chwili drzwi do pokoju otworzyły się i weszła babcia.
- Aniu, wołałaś mnie? – spytała zdziwiona – A właśnie, Wojtku, może zostaniesz na noc? Tylko zadzwoń do rodziców, żeby się o Ciebie nie martwili.
- Nie, nie wołałam Cię. A poza tym Wojtek już wychodzi – odpowiedziałam kobiecie.
- Bardzo dziękuję za propozycję, ale jednak chyba wrócę do siebie. Bardzo miło było panią poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy – jak zawsze miło i bardzo spokojnie odpowiedział Wojtek. I pomyśleć, że kilka chwil temu była tu taka magiczna atmosfera.
- No dobrze jak uważasz, tylko uważaj na siebie! – moja babcia chciałaby zadbać o wszystkich ludzi.
- Oczywiście, do widzenia. Do jutra, Aniu – szybko cmoknął mnie w policzek i wyszedł z mieszkania.

Kurczę, chyba naprawdę się zakochałam! Szybko ogarnęłam swój pokój i poszłam się wykąpać. Kiedy wyszłam z łazienki, zahaczyłam jeszcze o salon w celu pooglądania z babcią telewizji. Jednak nie skupiłam się na tym, co działo się w jakimś wenezuelskim serialu, tylko jeszcze raz przeanalizowałam całe spotkanie z Wojtkiem. Z rozmyślań wyrwała mnie babcia:

- Miły chłopak, ten Wojtek – zaczęła niewinnie, chociaż wiem, że była bardzo ciekawa, co jest pomiędzy mną a Wojtkiem.
- Babciu, po pierwsze to jest dorosły mężczyzna, no i nie mieszka z rodzicami, więc trochę się wygłupiłaś. A po drugie, to tak, jest bardzo miły – przytuliłam się do niej.
- Wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać ze stara babką, ale bądź ostrożna i rozważna.
- Wcale nie jesteś stara! Przecież wiesz, że zawsze jestem odpowiedzialna – powiedziałam znacznie poważniej.
- Wiem Anusiu, ale jak człowiek jest zakochany, to patrzy tylko sercem, a nie rozumem.
- Dobra, to obiecuję, że zachowam trzeźwość umysłu. A i jeszcze mam do Ciebie prośbę, nie mów na razie nic mamie jak będzie dzwoniła, chcę jej sama powiedzieć o Wojtku.
- Jak uważasz, ja się nie będę wtrącać – i za to ją uwielbiałam, zawsze potrafiła sprawić, że wracał mi dobry humor.
- Cholera! Zapomniałam kompletnie o dziewczynach! – prawie krzyknęłam.
- Jakąś godzinę temu dzwoniła Agata, mówiła że odwiozła dziewczyny do Żyrardowa, a sama za 20 minut będzie w Warszawie. Kazała Ci też przekazać, żebyś odezwała się do nich jutro. Chyba nie są na Ciebie złe, myślę, że dziewczyny wszystko doskonale rozumieją.
- Dziękuje Ci babciu, jesteś najlepsza – dałam jej buziaka w policzek i udałam się do siebie.

Nie wierzę, że wreszcie wszystko zaczęło się układać. Moje marzenia zaczęły się spełniać. Mam nadzieję, że nic tego nie zepsuje. Jestem tytułowaną panią doktor, mam wspaniałe przyjaciółki i rodzinę, która zawsze mnie wspiera, no i jest jeszcze Wojtek. Z pozytywnym nastawieniem zasnęłam, ciekawa jutrzejszego dnia.

_____________________

Kolejny rozdział ukaże się w przyszłą sobotę. Mam nadzieję, że taki rozwój akcji spodoba się Wam ;)

Pozdrawiam :D /A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz