I pomyśleć, że niektórzy w
niedzielę mogą spać do południa. Ja niestety nie należę do grupy tych
szczęśliwców. O siódmej rano musiałam stawić się w szpitalu, żeby zakończyć
formalności dotyczące praktyk i zdecydować się na staż. Wszyscy lekarze
namawiali mnie do tego, jednak jeszcze nie podjęłam decyzji. Powinnam zacząć
pracę, ale nie wiem czy tutaj w Olsztynie, czy w Warszawie.
- Babciu, wychodzę – krzyknęłam,
wychodząc z mieszkania.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie
– usłyszałam w odpowiedzi.
Droga do szpitala ciągnęła się w
nieskończoność. Cały czas w głowie miałam milion wątpliwości. Koniec! Muszę
podjąć decyzję! Otwierając drzwi szpitala już wiedziałam, co zrobić. Spędziłam
tam dwie godziny, bo musiałam czekać na ordynatora, który miał akurat operację.
Kiedy już załatwiłam wszystkie formalności, postanowiłam udać się na zakupy,
gdyż moja szafa świeciła pustkami. Moim celem padła „Alfa”, czyli duże centrum
handlowe, niedaleko „Starówki”. Nigdy nie przepadałam za zakupami, ale kiedyś
trzeba sobie coś kupić. Weszłam do pierwszego lepszego sklepu i niemalże od
razu w ręce wpadła mi śliczna, czarna sukienka. Długo się nie zastanawiając,
kupiłam ją. Pochodziłam jeszcze trochę po sklepach, szukając odpowiednich
dodatków do sukienki, a na dobre zakończenie zakupów udałam się na kawę.
Czekając na zamówienie, zadzwoniłam do Agaty, żeby zdać jej relację z
wczorajszego wieczoru. Nie mogła uwierzyć, że zapomniałam o babci. Stwierdziła,
że teraz to już na pewno się zakochałam, bo inaczej tego wytłumaczyć się nie
da. Kazałam jej się puknąć w głowę i przestać gadać głupoty. W międzyczasie
kelner przyniósł moje latte. Po rozmowie z Agą miałam zadzwonić do mamy, jednak
postanowiłam, że zrobię to dopiero za kilka dni, kiedy wszystkie sprawy się
unormują. Zerkając na zegarek lekko się przeraziłam, była czternasta, więc
miałam tylko cztery godziny do wieczornego spotkania. Zapłaciłam i szybkim
krokiem ruszyłam do domu.
Czas mijał niesamowicie szybko.
Ani się obejrzałam, a przyjechał Wojtek. Zapukał do drzwi, a kiedy mnie
zobaczył wydawał się być bardzo zaskoczony.
- O co chodzi? Coś nie tak,
pewnie się rozmazałam – stwierdziłam po chwili zastanowienia.
- Nie nie, po prostu … wyglądasz
pięknie – stwierdził.
- Przesadzasz. Idziemy? –
zapytałam szybko.
- Tak, zapraszam do auta – posłał
mi śliczny uśmiech.
Podróż minęła szybko, Wojtek
mieszkał na nowym, strzeżonym osiedlu, na obrzeżach Olsztyna. Kiedy weszliśmy
do jego mieszkania byłam zdziwiona. Nie spodziewałam się takiego porządku, tak
ładnie urządzonego wnętrza i takiego romantycznego nastroju. Wszędzie były
porozstawiane świece, a na stole czekała na nas przygotowana kolacja. Po tym
jak to zobaczyłam, już wiedziałam jak ten wieczór się skończy…
- Sam to wszystko przygotowałeś?
Świece, kolacja.. – zapytałam.
- Oczywiście, choć usiądziemy, bo
zaraz nam jedzenie wystygnie – powiedział, prowadząc mnie w stronę stołu.
- Wojtek, musimy porozmawiać –
powiedziałam po pewnym czasie.
- Nie smakuje Ci? – zapytał
przerażony.
- Nie, głuptasie, nie o to
chodzi. Wszystko jest przepyszne – uśmiechnęłam się – No dobra, to powiem Ci
bez owijania w bawełnę. Nie zdecydowałam się na staż tutaj w Olsztynie.
- Ale jak to, wyjeżdżasz? Gdzie
teraz będziesz pracowała? – zaczął zadawać pytania.
- Pewnie odpowiedź „nie wiem” Cię
nie usatysfakcjonuje. Myślę jeszcze nad tym. Może wrócę do Żyrardowa. Sama nie
wiem. Tak naprawdę chciałabym gdzieś wyjechać, do jakiegoś miasta na drugim
końcu Polski, żeby zacząć wszystko od początku. Nowe, dorosłe życie – opowiedziałam
Mu o swoich planach, a On szeroko się uśmiechnął. Właśnie mówię, że wyjeżdżam,
a On się cieszy – Cieszysz się, że wyjeżdżam? –zapytałam wprost.
- Nie, po prostu, miałem Ci
dzisiaj powiedzieć, że dostałem propozycje gry w kilku klubach. I do jutra
muszę się zdecydować, gdzie chcę spędzić najbliższe dwa sezony. Wiem, że może
niezbyt dobrze się znamy, ale skoro obydwoje zamykamy pewien etap życia i się
lubimy, to dlaczego by nie spróbować zacząć razem – widać było, że mówi
poważnie. Byłam niesamowicie zaskoczona. Nie wiedziałam, co powiedzieć – Co ty
na to? – zapytał, patrząc mi w oczy.
- Wojtek, nie wiem, co
powiedzieć. Muszę się nad tym zastanowić. A z jakich klubów masz te propozycje?
– zapytałam po chwili.
- Między innymi od Resovii, Skry
no i AZS-u Politechniki Warszawskiej.
- I pewnie rozważasz te dwa
pierwsze? – tylko mi przytaknął, a ja kontynuowałam - Wiesz, że zawsze moim marzeniem było poznać
siatkarzy Skry – roześmiałam się.
- No tak, ten Winiaski i te Jego
oczy, rozumiem – śmiał się ze mnie.
- Nieeee, oczywiście, zawsze
podziwiałam ich za umiejętności, grę, zaangażowanie – szybko odpowiedziałam.
- Aniu, to jak, jedziesz ze mną?
Zobacz, są same plusy. Będzie nam łatwiej się zaaklimatyzować, bo będziemy już
kogoś znali, poznasz Winiara, a poza tym słyszałem, że w Bełchatowie jest
bardzo dobry szpital. No co masz do stracenia?
No właśnie, co mam do stracenia.
Nie mam rodziny, dzieci, nic mnie ani tu ani w Żyrardowie nie trzyma. Może
warto zaryzykować. Zawsze mogę wrócić.
- W sumie.. – zaczęłam, a Wojtek
wstał od stołu i przyciągnął mnie do siebie.
- Wiedziałem, że się zgodzisz. Zobaczysz,
będzie wspaniale – powiedział i namiętnie mnie pocałował.
- Czekaj, czekaj. Ale ja jeszcze nie
powiedziałam, że się zgadzam. Najpierw muszę porozmawiać z rodzicami, no i bez
ich kazania się nie obędzie. Zatem, jeśli chcesz, żebym pojechała do
Bełchatowa, to najpierw czeka Cię wycieczka do Żyrardowa. Bo ja nie będę się z
nimi męczyła sama – stwierdziłam.
- Nooo dobrze, to możemy się tak
umówić, że ty jeszcze wszystko przemyślisz, a ja jutro wieczorem dam odpowiedź
Skrze, no i najwyżej we wtorek pojedziemy do tego Twojego Żyrardowa, hmm?
- Jestem jak najbardziej za –
odpowiedziałam i przytuliłam się do Niego – To może obejrzymy teraz jakiś film?
- Czytasz mi w myślach –
odpowiedział.
Wzięliśmy nasze kieliszki z winem
i wygodnie usiedliśmy na dość dużej kanapie. Wojtek włączył jakąś komedię
romantyczną, a ja wtuliłam się w Niego. Po jakimś czasie film zaczął mnie
nudzić, więc zbliżyłam swoje usta do Jego policzka i delikatnie go musnęłam. Wojtek
szybko załapał, o co mi chodzi i już po chwili nasze nieśmiałe pocałunki przerodziły
się w intensywniejsze i bardziej namiętne. Był przy tym niesamowicie czuły i
opiekuńczy, w Jego ramionach czułam się najbezpieczniejszą osobą na Ziemi.
Delikatnie zaczął ściągać moją sukienkę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz